Członek zarządu pełnomocnikiem

Kolejny wpis postanowiłem poświęcić dość istotnej kwestii, jaką są zasady reprezentacji spółki kapitałowej. W praktyce dość często spotykam się bowiem z problemem pojawiającym się w spółkach, w których przewidziano regułę reprezentacji dwuosobowej (np. dwóch członków zarządu łącznie, lub członek zarządu łącznie z prokurentem). W spółkach tych dojść może bowiem do sytuacji, w której jeden z członków zarządu nie jest dostępny w danym terminie celem złożenia swego podpisu (np. gdy członkowie zarządu często przebywają za granicą). Problem ten ma charakter istotny zwłaszcza w przypadku, gdy dla dokonania danej czynności niezbędne jest dochowanie konkretnego terminu, lub gdy termin jej dokonania został wcześniej uzgodniony pomiędzy stronami, a jego zmiana wiązałaby się z dodatkowymi utrudnieniami lub kosztami. Co zrobić w takiej sytuacji? Co do zasady wypada wtedy skorzystać z instytucji pełnomocnika, który zastąpi dwóch członków zarządu przy zawarciu danej umowy. Co jednak w sytuacji, gdy waga zawieranego kontraktu jest na tyle istotna, że umocowanie osoby trzeciej do jego zawarcia wiązałoby się z dodatkowym ryzykiem? Ponadto, czy zarząd musi zdecydować się na udzielenie umocowania osobie, która bardzo często nie brała wcześniej udziału w negocjacjach prowadzonych przez jego członków?

Rozwiązaniem w takim wypadku wydaje się być możliwość udzielenia pełnomocnictwa jednemu z członków zarządu. Co istotne, nie chodzi tu jednak o udzielenie pełnomocnictwa przez członka zarządu, który nie może stanąć do umowy w danym terminie, drugiemu, który taką możliwość posiada. Taka konstrukcja naruszałaby bowiem zasadę reprezentacji dwuosobowej obowiązującej w spółce. Należy zatem udzielić pełnomocnictwa zgodnie z zasadami reprezentacji (np. dwóch członków zarządu) wskazując jako osobę pełnomocnika jednego z członków zarządu.

Na pierwszy rzut oka konstrukcja ta wydaje się być dość nietypowa. Spotkała się ona także z krytyką doktryny opartą na zarzucie obejścia prawa (niedopuszczalna zmiana zasad reprezentacji), jak i na zakazie wynikającym z regulacji art. 108 kodeksu cywilnego (zakaz dokonywania przez pełnomocnika czynności z samym sobą). Pozostawiając poza analizą kwestie związane z krytycznymi poglądami niektórych komentatorów, wskazać należy, iż zaproponowane rozwiązanie pozostaje w zgodzie z (myślę, że można pokusić się o takie stwierdzenie) utrwalającą się obecnie linią orzeczniczą Sądu Najwyższego. Została ona zapoczątkowana już w uchwale z 23 sierpnia 2006 roku (III CZP 68/06), a  następnie powtórzona aktualnie w wyroku z dnia 4 lutego 2010 roku (IV CSK 416/09). Argumentacja Sądu Najwyższego wydaje się być przekonywująca. Skutecznie podważa ona moim zdaniem zarówno podnoszone przez krytykę zarzuty obejścia prawa, polegającego na wyłączeniu ustawowych lub umownych zasad reprezentacji spółki, jak i zarzuty dotyczące bezpieczeństwa i pewności obrotu. Ostatecznie kwestionuje także zarzut zastosowania w takim przypadku regulacji art. 108 Kodeksu cywilnego, posługując się argumentem o jednostronnym charakterze czynności prawnej udzielenia pełnomocnictwa, oraz założeniem (jak wydaje się najbardziej racjonalnym), iż udzielanie pełnomocnictwa przez dwóch członków zarządu, działających łącznie jako organ osoby prawnej, jednemu z nich nie może stanowić udzielenia pełnomocnictwa samemu sobie. Argumenty te zdaje się podzielać Sąd Najwyższy także w nowym wyroku z dnia 4 lutego 2010 roku. W tym ostatnim wypadku stan faktyczny dotyczył udzielenia pełnomocnictwa prezesowi zarządu, przez działających w imieniu spółki: członka zarządu i prokurenta.

Podsumowując, rozwiązanie to wydaje się być bardzo atrakcyjnym z punktu widzenia praktyki sposobem na uniknięcie negatywnych konsekwencji związanych z niemożliwością uzyskania kontrasygnaty drugiego członka zarządu. Przyznam, iż pierwsze z powoływanych orzeczeń Sądu Najwyższego spowodowało wzrost zainteresowania jego zastosowaniem. Mam nadzieję, iż kolejne orzeczenie w tym duchu jedynie nasili tą praktykę.

Pozdrawiam